SVENARI - ROZDZIAŁ TRZYNASTY
Ból
Kiedy zapadła noc, ojciec utulił
syna do snu. Okrył go kołdrą, pełną pachnącego wiejskim powietrzem pierza.
Bezradny.......Poczuł, że na gardle zaciskają mu się wszystkie mięśnie
uniemożliwiając dopływ powietrza. Zmuszając się do przełknięcia śliny, wstał i
z ciężkim sercem wyszedł.
Spoglądając w oczy jagnięcia,
wiedział, że musi to zrobić. Po raz kolejny upuścił krwi i wymieszał ją z
krowim mlekiem. Usłyszał jego płacz. Sam po chwili miał pełne łez oczy, patrząc
jak mały ze smakiem i pełną rozmachu zawziętością wbija swoje kły w płócienny
worek, by najeść się do syta.
Gregoir rósł w siłę na koktajlach
sporządzanych przez ojca dobrych kilkanaście lat. Gdy miał już wkroczyć w
dorosłość wydarzyło się coś, co na zawsze odmieniło los jego i jego ojca.
Pewnego dnia, gdy Gregoir pomagał
przy zbiorach, poczuł w powietrzu powiew samego siebie, ale jakby innego.
Ojciec natychmiast to zauważył. Ludzie we wsi nie wiedzieli zupełnie nic na
temat upodobań kulinarnych Gregoira, bo ten rzadko wychodził. W tej chwili jednak
mieli się o tym dowiedzieć, w dość niecodziennych okolicznościach. Gdy gość zjawił się na polu, włosy na każdej
głowie stanęły dęba. Gość rzucił się na pierwszego chłopa, nim ten zdążył
spojrzeć mu w oczy. Z pasją wgryzł mu się w szyję i spijał nektar.......Gregoir
nigdy nie widział podobnego sobie. Zaskoczyło go to spotkanie, tym bardziej, że
okraszone było typowym rytuałem jedzenia. W tej chwili Gregoir zrozumiał jak
wielkim utrapieniem był dla ojca, nie tylko fizycznym, ale i psychicznym.
Ojciec wiedział, że tak będzie
najlepiej, i choć serce pękało mu na milion kawałków odwrócił wzrok, gdy jego
syn odchodził wraz z gościem. Gregoir również czuł, że jego serce, choć zimne,
to płacze gorącem. Postanowił sobie jednak, że będzie żył ze swoimi, ale wychowany
w duchu ojca, mógł mieć pewne problemy z przystosowaniem się wśród nacji. Tak
też się stało.
Nie było takiego, który nie patrzyłby na niego
z pogardą. On jeden nie atakował ludzi, a patrząc na innych z dnia na dzień
rozumiał, że tak naprawdę mogliby spokojnie zawrzeć sojusz. I do tego zamierzał
doprowadzić. Niewielu jednak zdaje sobie sprawę, że od postanowienia do
wykonania jest kręta droga i nie zawsze stąpa się po niej z przyjemnością.
Niebawem Gregoir miał się o tym dotkliwie przekonać.
Ã
Wstęp
Rozdział pierwszy
Rozdział drugi
Rozdział trzeci
Rozdział czwarty
Rozdział piąty
Rozdział szósty
Rozdział siódmy
Rozdział ósmy
Rozdział dziewiąty
Rozdział dziesiąty
Rozdział jedenasty
Rozdział dwunasty
Autorka: Czynnik NIEludzki
Jestem
zwykłą dziewczyną i lubię o sobie myśleć, że pojawiam się znikąd i w
międzyczasie. Pochłaniam książki w ilościach niepoliczalnych. Interesuję
się kulturą starożytną. Mówię płynnie w kilku językach. W wolnych
chwilach piszę wiersze, książki, rysuję portrety techniką Stencil,
maluję (ostatnio statki widmo), szyję, szydełkuję, tworzę i przetwarzam
ubrania. Prywatnie jestem mamą 15-letniego Jina, z którym uwielbiamy
grać w szachy, gry planszowe oraz na gitarze. Gdy jestem zła, sprzątam, a
gdy potrzebuję powietrza, biegam i jeżdżę na rowerze.
***obraz Syaibatulhamdi z Pixabay
Komentarze
Prześlij komentarz